Janusz Żurakowski - Legenda Przestworzy (Recenzja)

    Pewien czas temu wpadłem na pomysł nabycia książki, która mogłaby być moim "przyjacielem"- potrzebowałem lekturę na początek nowego roku akademickiego. Najlepiej mnie się czyta o lotnictwie i pilotach, bo w takim towarzystwie w życiu normalnym czuję się najlepiej. Mój wybór padł na książkę o panu Januszu Żurakowskim "Janusz Żurakowski. Legenda Przestworzy". Obiło mnie się o ucho, że był to świetny pilot akrobacyjny, pilot doświadczalny, który oblatywał legendarnego Avro Arrow. Książka zawiera biografię pana Żurakowskiego, opisy samolotów, na których latał oraz charakterystykę firm, dla których pracował. 


źródło: http://cars-galerysport.blogspot.com
    Tradycyjnie już w przypadku pilota wszystko zaczęło się od marzeń, kiedy to siedmioletni Januszek nad Garwolinem zobaczył pierwszy raz samolot, biegł za "białym ptakiem" do utraty tchu, aż maszyna zniknęła z pola widzenia. Później przyszedł czas na modele, jego pierwszy lot samolotem Lublin LKL-5 był częścią nagrody w krajowym konkursie modeli latających, następnie szybowce w Polichnie-Pińczowie a po zdanej maturze wybrał Szkołę Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Dęblinie. Służba Janusza Żurakowskiego w Polskich Siłach Zbrojnych to nie tylko loty na wspaniałym polskim myśliwcu PZL P11c, lecz również wojna, która czyni naszą historię drastyczną. Ewakuacja do Rumunii poprzedziła Bitwę o Anglię za sterami majestatycznego Spitfire`a. Wątek Bitwy o Anglię został napisany z kronikarską dokładnością, opisy starć z Messerschmittami Luftwaffe, siekanie Dornierów i Heinkli przez samoloty RAF były dla mnie kwintesencją- pięści zaciskały się a w myślach słychać było wezwanie "Show no mercy!"  Do dziś jest tajemnicą, ile nieprzyjacielskich samolotów zestrzelił Zura- podaje się 3 indywidualnie, jeden zespołowo i 3 uszkodzone, z drugiej strony mówi się, że Żurakowski przez swoją skromność nie zgłaszał zestrzeleń tudzież oddawał je innym. Cieszy mnie, że autor zaznaczył jak na prawdę wyglądała kwestia polska w Anglii jak i nowo okupowanej powojennej Polsce. Żurakowski nie chciał żyć pod okupacją sowiecką, postanowił zostać w Wielkiej Brytanii.

      Po wojnie Janusz Żurakowski chciał latać dalej, w związku z tym rozpoczął karierę "oblatywacza" w Boscombe Down, tam wykonał loty na ponad 30 różnych typach samolotów, samego Spitfire`a oblatał 10 różnych wersji. Dzięki tej pracy dał się poznać jako wspaniały pilot akrobata. Jeszcze podczas lotów dwusilnikowym de Havilland Hornet Zura podjął próbę wykonania bardzo karkołomnej, wymyślonej przez siebie figury Zurabatic Cartwheel. Stuprocentową szansę wykonania tej figury dawał samolocik Gloster Meteor, zresztą pan Żurakowski został zatrudniony w zakładach Glostera jako pilot doświadczalny. Żurakowski to szczególny typ pilota, pierwszy raz miałem do czynienia z taką postacią, skromny, cierpliwy, bardzo racjonalny, wszelakie obliczenia sam wykonywał, miał fantastyczny instynkt lotniczy oraz świetnie czuł maszynę. Czasami poszczególne działy inżynierskie nie były zadowolone z bardzo szczegółowych i trafnych obserwacji Zury, lecz zawsze miał on rację i problem leżał tam, gdzie uprzednio został wskazany. Tak czy siak był to pilot bardzo lubiany, a później rozchwytywany przez media.  W pewnym sensie był to człowiek od zadań specjalnych- ustanowił nowy rekord prędkości przelotu na trasie Londyn-Kopenhaga-Londyn oraz w sposób absolutnie niebywały zaprezentował się w 1951 roku podczas pokazów w Farnborough :) Ku uciesze publiczności jak i w celu zainteresowania potencjalnych nabywców nowego samolotu Zura poszedł świecą w górę do granicy przeciągnięcia aby wykonać Zurabatic Cartwheel. Szukałem informacji o tej figurze, ale najwięcej dowiedziałem się o niej w omawianej książce. Jest mi przykro, że dziś tej figury się nie wykonuje, bo nie ma takiego samolotu ani pilota, który mógłby to wykonać- LEGENDA, co tutaj więcej mówić. Podobno pan Żurakowski jako pierwszy wykonał także "lot na żyletkę" też na Meteorze, ale głowy za to nie daję i najwyżej zostanę skorygowany :) W książce czytelnik znajdzie także wiele fotografii, mnie zaintrygowała ta z pionowego nurkowania pana Żurakowskiego, aby wykonać takie zdjęcie drugi samolot z fotografem musiał lecieć tak samo, gdyż nie było kiedyś kamerki GoPro xD  


źródło: http://bejsment.com
          Współpraca z Glosterem dobiegła końca, pan Janusz wyjechał do Kanady i tam związał się z zakładami A.V Roe Canada. Również i dla tej firmy Żurakowski uczynił coś "wspaniałego" - na samolocie Avro CF-100 Canuck w locie nurkowym przekroczył barierę dźwięku, osiągnął prędkość ponad 1,08 Ma- huk silników odrzutowych porównywano do gromu z jasnego nieba. Z tym samym samolotem poleciał w 1955 roku do Farnborough na pokazy, aby znów polecieć na 100%- i tak się stało- były korkociągi, opadanie liściem, lot odwrócony, ślizgi na ogon (na odrzutowym samolocie- tylko nieliczni tak potrafią latać!) - krótko mówiąc perfekcja w lataniu akrobacyjnym. Wisienką na torcie w tej książce, ale robaczywą jest wątek projektowania i tworzenia nowoczesnego ciężkiego myśliwca Avro Arrow. Czytasz i widzisz jak na Twoich oczach powstaje cud techniki, widzisz zaangażowanie sztabu ludzi, które może być wielką szansą dla kanadyjskiego lotnictwa. Dzieję się coś, co ma wymiar historyczny a nieodłącznym elementem Avro Arrow jest jego pilot Janusz Żurakowski, który latał tym samolotem. Samolot był przepiękny, śnieżnobiały, z skrzydłami w układzie delta- nazywano go "Strzałą". Książka rozpoczyna się momentem pierwszego oficjalnego lotu Avro Arrow, nawet czuć atmosferę podniosłej chwili. Jak na ironię "w życiu piękne są tylko chwile" - kanadyjski ówczesny rząd w paskudny polityczny sposób zniszczył go. Nie było szansy go wypromować, wprowadzić do służby itd... wielu ludzi straciło pracę, nakazano zniszczyć dokumentację, projekty a wyprodukowane samoloty pociąć palnikami- tak zniszczono Przyjaciela- łezka w oku się kręciła, kiedy to czytałem. Znałem smutną historię tego samolociku, ale nie aż tak... Avro Arrow można porównać do bańki mydlanej, która majestatycznie sobie leci, cieszy, a za chwilę pęka i jej nie ma :( 


źródło: http://www.samolotypolskie.pl
         Cieszę się, że mogłem przeczytać tę książkę oraz poznać tak nietuzinkowego pilota jak pan Janusz Żurakowski. Do dziś jest on bohaterem Kanady, nawet poza środowiskiem lotniczym. Przyniósł wiele chwały Polsce, Wielkiej Brytanii, oraz Kanadzie. Po zakończeniu projektu Avro Arrow pan Janusz wspólnie z żoną prowadził ośrodek turystyczny i pielęgnował swój mały las. Ciężko mi było dostać tę książkę, ale przy pomocy znajomych i mojej mamy udało się :) Serdeczne dziękuję! Przez tydzień po jej otrzymaniu cieszyłem się jak dziecko. Czytałem wyrywkowo przy kawie pewne rozdziały i oglądałem fotografie samolotów.



Z lotniczymi pozdrowieniami Krystian xD
Piszę, jaka jest rzeczywistość.
Show must go on!

Komentarze

  1. Po tym wpisie na pewno przeczytam książkę ;) Dzięki za inspiracje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ bardzo proszę :) Książka była trudno dostępna, zamówiłem ją na allegro. Tutaj dokonałem streszczenia zamiast recenzji, ale gorąco polecam tę lekturę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty